Monday 13 October 2014

Wrocławscy Ulicożercy, byli bardzo głodni tego roku.

Gdzie? Browar mieszczański, Wrocław. Kiedy? Sobota,11.10.2014r.

Imprezę mogę opisać w trzech słowach: pachnąca pyszna kolejka.

Tak się zdarza, że gdzie wiele głodnych brzuszków ustawia się w kolejce, tam muszą dawać pyszne jedzenie. Kolejki były prawie wszędzie, największe jednak ustawiały się przy MOMO Smak gidzie serwowane były kosmicznie smaczne tybetańskie pierożki gotowane na parze w kilku wersjach smakowych. Ze znajomymi zdecydowaliśmy się na kurczaka w towarzystwie kim chi, które miało najbardziej autentyczny smak, spośród wszystkich innych, których miałam okazje skosztować w Europie.

Kolejki ciągnęły się i zawijały także przy Happy Little Truck, czyli najlepszej mobilnej pizzy z Wrocławia. Znając smak ich cudów z pieca, pokusiłam się ominąć ich stanowisko, mimo, że zapach przyciągał mnie tam z siłą większą niż zazwyczaj. Niektórzy z nas wyczekali się w kolejce do Bratwurst'ów, dzięki czemu mogliśmy skosztować jednej z lepszych kanapek wypakowanych po brzegi sałatą i smażonym serem. Skusiliśmy się także na lemoniadę z imbirem, która nie wprawiła nas w stan upojenia, była ob była, także trochę się zawiedliśmy na trucku Sezonowo, pomimo faktu, że obsługa była najmilsza (i pozowała nam do zdjęcia! :) ). Byczy Burger, powalił nas na kopyta. Serwowanie takiego żarcia w takiej cenie to jak wykupienie ekskluzywnej Pani do towarzystwa za półdarmo. Czysty foodporn w najlepszej odsłonie. Nie ma czego żałować, tylko truckować! Tam gdzie jedzenie tam i picie, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy opuścili równie przyjemną jak i potrzebną część imprezy. Tyle piwa moje oczy nie widział jeszcze w jednym miejscu, skorzystałam z porad znajomego, lepiej zapoznanego z tematem i na pierwszy ogień poszedł miodowy Czarny Kot - czego w ogóle nie żałuję. Piwo Oki Doki zaskoczyło mnie bardzo przyjemnie, lekko gorzkie, cierpkie ale jednocześnie lekkie. Skosztowałam także piwa Pysznego i nie omieszkam zrobić tego po raz kolejny w bliższej lub dalszej przyszłości. Na sam koniec, znajoma namówiła mnie na cydr gruszkowy i jak nie lubię cydru tak ten mi nie zawadzał a nawet przyjemnie się go sączyło grając w jengę w wersji DAMN HUGE. Jenga to bardzo zabawna gra, kiedy gra się w nią pry pomocy każdej części ciała tak jak niektórzy z nas w tą sobotę. Na sam koniec imprezy miałam okazję poczuć przyjemny smak shake'a o smaku 'nie pamiętam, ale dobrym' od znajomego, który znalazł takie cudo Shakewave - dobra robota kochani, pozamiataliście imprezę mając monopol na najlepszy shake w mieście. Będę do Was wracać.









@Fotografie i prawa autorskie należą do Mateusza Madeja i Pauliny Pociechy.

More pictures will be uploaded soon.

Czekam z niecierpliwością, na kolejne wydarzenie o podobnym charakterze - ale żeby nie tracić czasu już teraz zainstalowałam appkę TRUCK ME (tak, artykuł zawiera lokowanie produktu i nie - nie jest to artykuł sponsorowany, some sort of charity - ale nie mogę tego nie polecić, bo źle bym się czuła), która pozwala na znalezienie trucka, który jest w okolicy lub trucka z naszym ulubionym jedzonkiem.

Przepraszam za nikłą jakość niektórych ze zdjęć, która nie wynika z braku talentu czy poczucia stabilności lecz nie będziemy ujawniać z czego tak w ogóle wynika.   ;)
Pozdrawiam
Wrocławskich Ulicożerców.

>>> STAY HUNGRY <<<

No comments:

Post a Comment

Please do use disturbing content, vulgarism language or any advertisements. All comments abusing or offending anyone will be removed.

Translate